Mówi się, że do trzech razy sztuka. W przypadku zakupu routera komputerowego owe powiedzenie nie zdało egzaminu, gdyż podjąłem niedawno czwartą już próbę. Mam nadzieję, że czwartą i jednocześnie ostatnią.

Pierwszym moim routerem był przewodowy router marki Asmax, nie pamiętam nawet modelu, ale sprawował się nawet nieźle do pewnego czasu. Wraz ze wzrostem przepustowości łącza router Asmax zaczynał trochę zamulać i zawieszać się. Zmieniłem go na Linksys WRT160N, którego nie polecam kompletnie nikomu. Przez niemal 2 lata męczyłem się z tym urządzeniem. Co prawda jest to router bezprzewodowy, ale ilość zwiech była niesamowita. Co ciekawe to fakt, że router Linksys WRT160N został mi polecony przez zaprzyjaźnionego informatyka, który w firmach tworzy sieci przewodowe i bezprzewodowe przy wykorzystaniu produktów tej samej marki. Potem przyznał mi rację stwierdzając, że jednak nowa linia produktów Linksys nie należy do udanych mówiąc bardzo łagodnie.

Tak więc po dwóch latach męczarni i nieustannego zbierania się do wymiany tego badziewia zakupiłem sprawdzony i chwalony przez wiele osób router Linksys WRT54GL. To trochę starszy od WRT160N model, sieć bezprzewodową ma w technologii G, a nie w nowszej N, ale nie oznacza to, iż jest gorszy. Po pierwsze posiada zewnętrzne antenki, po drugie jest stabilny. Przez około dwa miesiące użytkowania routera Linksys WRT54GL nie przytrafiła mi się ani jedna zwiecha, co w porównaniu do nowszego WRT160N jest sporym sukcesem. Sam produkt uważam za udany i doskonale spełniający swoje funkcje w domu, gdzie użytkownicy mają przeciętne wymagania co do możliwości routera i nie używają aplikacji korzystających z wielu połączeń internetowych jednocześnie, takich jak eXdomain, ScrapeBox, ScrapeBoard, Sick Submitter czy wiele innych, włączając w to wszelkiej maści programy p2p. Najwidoczniej problem wspomnianych powyżej routerów polega na sprawnej obsłudze zbyt małej liczby jednoczesnych sesji. Producenci nie podają takich informacji w specyfikacji, co prowadzi do późniejszych rozczarowań. Udało mi się znaleźć serwis internetowy, w którym przedstawione zostały wyniki testów ilości równoległych połączeń dla różnych routerów. Według owych testów router Linksys WRT54GL sprawnie radzi sobie z 48 jednoczesnymi połączeniami. Po skorzystaniu z nieoficjalnego firmware DD-WRT liczba ta wzrasta do 60. Dla kilku innych modeli routerów marki Linksys również zauważyłem wartość 60 równoległych połączeń. W teście nie odnalazłem routera Linksys WRT160N, może to i lepiej, bo pewnie skwitowałbym to jedynie słowem powszechnie uznawanym za wulgarne. Należy jeszcze nadmienić, że ScrapeBox potrafi wykorzystać 100 jednoczesnych połączeń w samym pluginie do sprawdzania działających adresów.

Wróćmy teraz do tematu głównego czyli mojego czwartego już routera. Tym razem padło na wyposażony w 2 porty WAN DrayTek Vigor 2920n. Decyzję o rezygnacji z Linksys WRT54GL podjąłem po podłączeniu się do modemu bezpośrednio z pominięciem routera. Może to zabrzmieć jak tania reklama lub antyreklama, ale różnicę było czuć od razu. Jeszcze przed zamówieniem modelu DrayTek Vigor 2920n odwiedził mnie znajomy z trochę starszym routerem DrayTek Vigor 2910n w celu przeprowadzenia własnych testów. Byłem zachwycony działaniem tego sprzętu, wszystko działało tak szybko, jakby w ogóle nie było routera, dlatego każdemu zdecydowanie polecam DrayTek Vigor 2910n. Dzień później zamówiłem model DrayTek Vigor 2920n, który według testów z tej samej witryny internetowej miał obsługiwać około 32 tysiące jednoczesnych połączeń. Nie pomyliłem się, chodzi o ponad 600 razy więcej równoległych sesji niż w przypadku Linksys WRT54GL.

Ciekawe są drobne różnice między modelem DrayTek Vigor 2920n i wcześniejszym DrayTek Vigor 2910n. Nie chodzi bowiem o wygląd routera czy suche liczby w specyfikacji technicznej tylko działanie. W przypadku modelu starszego w panelu administracyjnym widać niemal identyczną ilość jednoczesnych połączeń jak ta ustawiona w wielowątkowych programach. W przypadku routera DrayTek Vigor 2920n liczba ta jest około 100 razy wyższa. Powstaje pytanie czy faktycznie wielowątkowe programy działają na takiej ilości otwartych połączeń czy może DrayTek Vigor 2920n błędnie podaje liczbę sesji? Jeśli funkcja ta działa sprawnie to dlaczego DrayTek Vigor 2910n podaje mniej więcej 100 razy mniejsze wartości? Drugi, znacznie bardziej istotny problem dotyczy szybkości działania routera. Według moich pierwszych testów model DrayTek Vigor 2920n jest wolniejszy od swego poprzednika, co powoduje u mnie lekki niepokój. Jednak w porównaniu do wcześniejszych wykorzystywanych przeze mnie routerów DrayTek Vigor 2920n działa szybko jak błyskawica. Mam też nadzieję, że ponowne testy wykażą identyczną lub nawet większą prędkość niż tą, jaką mógł popisać się DrayTek Vigor 2910n.

Nie będę się już szczegółowo rozwodzić na temat samych funkcji i możliwości bezprzewodowego routera DrayTek Vigor 2920n, jest ich po prostu zbyt wiele. Dla mnie kartą przetargową była szybkość działania, a możliwości konfiguracyjne routera można sobie sprawdzić na oficjalnej witrynie DrayTek. Pozostaje jeszcze kwestia ceny. Ze względu na nią dość ciężko jest porównywać do modelu DrayTek Vigor 2920n wspomniane routery Linksys. Znacznie bardziej zrozumiałe jest zestawienie o 200 PLN tańszego produktu DrayTek 2130n z routerem Linksys WRT160N, choć i w tym przypadku różnica w cenie jest ponad dwukrotna. Uważam jednak, że zarówno w przypadku modelu DrayTek Vigor 2920n jak i tańszego, wyposażonego w 1 port WAN routera bezprzewodowego DrayTek Vigor 2130n cena jest całkowicie adekwatna do jakości produktu.